To nie są legendy. ONI istnieją naprawdę. Potworne małżeństwa po-tworzą się coraz częściej. Są jak społeczni dręczyciele w wersji tandem. Czy znasz najgorsze typy małżeństw wyciętych prosto z koszmarnego horroru?
Pojawiają się i niszczą twój dobry nastrój, ład i harmonię. To zupełnie tak, jakby obrączka na ich palcach miała przeklętą moc, gorszą niż pierścień wykuty przez wiadomych Krasnoludów, zmierzający nieuchronnie do Mordoru. Te mordercze typy małżeństw noszą sakralne pierścienie, wplątując innych w swoje mroczne gierki. Poznaj 7 grzeszków, charakterystycznych dla „potwożeństw”, a w przyszłości unikaj tych par niczym ognia!
Życie to olimpiada
To ten typ małżeństwa, który rywalizuje ze wszystkimi o wszystko. Rzuciłaś kiedyś luźnym tonem, że masz zamiar kupić nowy telewizor/patelnię/samochód, zwiedzić ciepłe kraje lub zobaczyć fiordy? Olimpijczycy z prędkością światła zakupią to samo, tyle że lepsze i fajniejsze. Twoje dziecko chodzi na angielski? Ich wyciąga pierwiastek kwadratowy z daty bitwy pod Grunwaldem i podaje rozwiązanie w trzech językach obcych. A fiordy oczywiście jadły im z ręki.
Wycięto nas z reklamy
Nienaganny świat tej pary jest niczym jedna, długa, niekończąca się reklama. Ona jest doskonałą matką, żoną i w dodatku „jest tego warta”, fortuna toczy im się owocem, a czekolada zawsze „rozpuszcza się w ustach, a nie w dłoni”. Codziennie trafiają na niskie ceny, a życie mija im ze smakiem. O praniu wiedzą wszystko i chodzą w ożywionych przez pastę Kiwi butach, dlatego zawsze dobrze wychodzą. Po prostu czują, że chce się Ż. Słodycz tego idealnego świata doprowadza cię do bólu zębów? Uważaj na ten typ małżeństw! Z pewnością zaraz usłyszysz, jaką pastę poleca 10 na 9 stomatologów…
Mistrzowie ironii
Loża szyderców w wersji zmasowanej. Turbo-komicy, którzy szydzą ze wszystkich i wszystkiego. Czekają tylko na moment, by wbić szpilę tobie lub komuś z towarzystwa. Najbardziej żałosną wersją są zgrywusy, którzy ostrzą noże na siebie nawzajem, po to, by później bez skrępowania dać publiczny pokaz swej dokuczliwej celności niczym wytrawni nożownicy. Z tą różnicą, że gdy ostrze ironii przecina powietrze, popis nie kończy się brawami, tylko pełną zażenowania ciszą.
Kosiarze umysłów
W tym typie małżeństwo wszystko wygląda zupełnie tak, jakby po ślubie jedno z nich zainfekowało mózg drugiego. Dla przykładu: ona nagle przestaje mieć własne zdanie, a raczej ma, ale całkowicie zgodne z jego. Nie ogląda już ulubionych romantycznych komedii, bo woli filmy S-F. Przerzuciła się z pływania na wspinaczkę, nosi szpilki zamiast ukochanych trampek i wyznaje nowe poglądy polityczne. Ba, ona nawet nie zabiera już głosu w ważkich społecznie kwestiach. On robi to za nią, ponieważ po ślubie zmienił się w kosiarza umysłów i zainfekował jej mózg, by móc tam pasożytować w harmonii i szczęściu do późnej starości.
„Genetrycy”
Czyli genetyczni ekscentrycy. Poznasz ich po tym, że nieustannie się obściskują, cmokają, miziają, ślinią, miętolą i swawolą. Zamiast cukru, do porannej kawy dodają hiszpańską muchę, na obiad jedzą zupę z johimbiny a na kolację koktajl z jednego i drugiego. Pracują nieustannie nad przekazaniem materiału genetycznego, a twoja obecność absolutnie im w tym nie przeszkadza. Zabierz ich na kolację, jeśli jesteś na diecie – skutecznie osłabią twój apetyt. Na wszystko.
Pożeracze zaimków
Po ślubie w słowniku tej pary przestają istnieć zaimki osobowe w liczbie pojedynczej. Ja, ty, on i ona uszczuplają swą formę do jednego, krótkiego i jakże ograniczonego my. Ten mentalny androgynizm słychać u tego typu małżeństw na każdym kroku: „przestajemy pić tyle kawy”, „nie lubimy szpinaku”, „to nasz ulubiony film”, „jesteśmy mózgiem w dwóch istotach”, „bardzo nam przykro, że siusiamy osobno i w inny sposób, ale pracujemy nad tym”.
Mąż swojej żony (i odwrotnie)
Wraz z sakramentalnym „tak” zgubili swoje imiona. Od tej pory tytułują się wyłącznie per „żona/mąż” i nieustannie to celebrują. Ich imiona widnieją już tylko w urzędowych dokumentach i są smutnym dowodem na to, że kiedyś posiadali odrębność, autonomię, a także – o zgrozo – osobowość. Dziś znaczą swój teren, nazywając się nie Jasiem czy Małgosią, lecz żoną i mężem — ta funkcja jest ważniejsza niźli jestestwo. „Mój mąż”, „mojego męża”, „moim mężem” jest jak mentalne uniesienie nogi nad krzaczkiem.
Coś z powyższych brzmi znajomo? Niedobrze. Nie zwlekaj, uciekaj! Zmień telefon, nazwisko, adres, pracę. OK, na początek po prostu ogranicz znajomość. To potworne typy małżeństw, z którymi nie warto trzymać!